CZECHOW ZAGRANY PO NOWEMU. Płatonow
- Chciałbym pana zapytać o Czechowa - powiedział Adam Hanuszkiewicz do Aleksego Arbuzowa. - Tradycyjne spektakle Czechowowskie zestarzały się - prawda? Wydaje mi się, że teraźniejszość domaga się odczytania Czechowa na nowo - współcześnie, aktualnie. Pytam o to dlatego, że właśnie przygotowuję "Płatonowa"...
Rozmowa ta odbyła się kilka miesięcy temu w czasie ostatniego pobytu Aleksego Arbuzowa w Warszawie. Arbuzow powiedział, że kilku młodych reżyserów radzieckich pracuje nad koncepcją Czechowa współczesnego, obydwaj rozmówcy zgodzili się,że Czechow nie został jeszcze przez współczesny teatr zagrany, obydwaj zgodzili się także, że jest to dla teatru przedsięwzięcie wielkiej miary, na pewno potrzebne, i że wiele sobie można po nim obiecywać.
Nie od razu burzy się świątynię. Wprowadzenie współczesnej koncepcji w uświęcone tradycją spektakle "Wiśniowego sadu" czy "Wujaszka Wani" mogłoby spowodować zgrzytliwą kolizję. Nie chcę przez to powiedzieć, że eksperyment miałby się nie udać, ale... po cóż zresztą wdawać się w tę dyskusję, kiedy nowy, ciekawy i całkiem nietknięty materiał dramatyczny czeka na to eksperymentalne przedsięwzięcie. W archiwach Towarzystwa Rosyjsko-Azowskiego przypadkiem odnaleziono w 1921 czy 1922 roku rękopis jakiejś sztuki bez tytułu i bez nazwiska. Po żmudnych badaniach historyk literatury N. F. Bielczikow ustalił, że jest to sztuka Czechowa napisana za jego studenckich czasów, z początkiem lat 1880. Sztuka nosi dziś tytuł "Płatonow".
Polska prapremiera "Płatonowa" pokazana w Teatrze Dramatycznym stała się wydarzeniem sezonu, tak jak stały się nimi inscenizacje "Płatonowa", w Moskiewskim Teatrze im. Wachtangowa w roku 1960 czy paryskim teatrze Vilara. Trzeba to powiedzieć od razu - warszawski "Płatonow" to pokaz znakomitego współczesnego teatru - a więc jednocześnie potwierdzenie zamierzonych eksperymentów, a w konsekwencji potwierdzenie żywotności sztuki teatralnej, tak jak należy rozumieć ją dzisiaj; efekt osiąga się przez twórcze zaadaptowanie tekstu dramatycznego w na wskroś współczesnej koncepcji inscenizacyjnej. "Płatonow" jest sukcesem reżysera Adama Hanuszkiewicza i młodzieńczego dramaturga Antoniego Czechowa. To nie jest odwrócenie proporcji, ta kolejność jest zamierzona.
Młodzieńczy Czechow nie był zbyt biegły w rzemiośle. Sztuka wymagała ogromnych skrótów, rzetelnego opracowania. Tkanka dramatyczna "Płatonowa" pieczołowicie wyłuskana z obszernego tekstu jest i tak dość uboga. Teatr Czechowa jest teatrem szerokiego tła - w epickim raczej sensie. Czechow opowiedział historię Płatonowa, Hanuszkiewicz ją zagrał; z całym pietyzmem zresztą dla charakterystycznych cech dramaturgii autora, z którymi zamysł reżyserski nie tylko nie wszedł w kolizję, ale obydwie strony uzupełniły się znakomicie we współgrającej harmonii.
Salon generałowej Anny Wojnicew ma charakter szerokiego płótna. Grupy sytuacyjne zastygłe - oszczędne w geście i słowie. Płatonow wkracza na plan nie burząc statyki obrazu.
Kim jest Płatonow w hierarchii obowiązującej w salonie pani generałowej, w hierarchii "rangi i urzędu"? Płatonow jest nauczycielem wiejskim o nie dokończonych studiach,szlachetką pewnie z V księgi i kolegialnym rejestratorem. Otóż i on posiada rangę i urząd. Próbował kariery, ale wypadł z trybów dwóch z niewielu możliwych systemów. Może z braku siły woli, ale raczej po prostu dlatego, że dostrzegł bezsens tego świata, w którym wypadło mu żyć, bezsens wszelkich karier. Ale Płatonow to człowiek dużej wyobraźni, barwnego charakteru, zniewalającej osobowości. Wypadkową w praktycznej filozofii życiowej będzie więc bunt w pasywnej metodzie cynizmu. To wydaje się godzić zawiedzione nadzieje, zagubione możliwości i predyspozycje osobiste. Więc czarujący cynik Michaił Płatonow wchodzi na plan sceniczny.
Hanuszkiewicz znakomicie rozegrał to wejście. Najłatwiej było się zgodzić na siłę postaci, podporządkować jej plan. Nic podobnego! Płatonow nie burzy systemu obrazu. Jego żywiołowość, odmienność, nieszablonowość są już uprzednio wiadome. Salon jakby się nań po prostu zgadzał. Sukces to nie lada zważywszy barwność i dynamizm postaci. Nie tyle sukces, ile konsekwencja. Bo wszystko - absolutnie wszystko jest w tym spektaklu podporządkowane reżyserowi. Bo on jest dyrygentem spektaklu - bo to jest spektakl z dyrygentem, w którym jednak każdy z grających aktorów jest mistrzem.
Z szerokiej kompozycji ogólnego tła wybiera reżyser poszczególne sytuacje metodą - jeśli można ją tak nazwać - kadrowania planu scenicznego. Ale nie przy pomocy nadużywanego, ogranego punktowania światłem. Hanuszkiewicz jakby miał prostokącik ekranu telewizyjnego przed oczyma - wybiera sytuację, koncentruje uwagę. A już wybraną wyobcowaną z tła sytuację, rozgrywa wybornie. Oszczędność słowa i skali głosu, cezury po kwestii, tworzenie sytuacji bez tekstu, przez uwypuklenie jednego gestu, na który przenosi się ciężar - uzyskiwanie wyrazistości kwestii - ach, to jest znakomita lekcja nowoczesnego teatru. Ta daleko posunięta oszczędność daje podwójny efekt: pozwala rozsmakować się w czystej robocie teatralnej i przygotowuje plan do rozegrania akcji właściwej. Galeria postaci została zaprezentowana: Anna Wojnicew, młoda wdowa po generale, dusigrosz Bugrow, Sergiusz - pasierb pani generałowej i jego żona, Sonia, dziewczę o nadmiernej imaginacji, pijanica - pułkownik w stanie spoczynku Trylecki i jego dzieci: Sasza, która jest żoną Płatonowa i Mikołaj, który jest młodym lekarzem. Jest na koniec Osip - wiejski koniokrad i złodziej na zasadzie interesującego curiosum dopuszczany do salonów generałowej. Zadziwia bystrość obserwacji młodego Czechowa, bezkompromisowość i ostrość sądu. Nikt w salonie generałowej nie został oszczędzony. Po prostu taki jest ten świat. Zastygły, siłą inercji, a może raczej siłą rubli idący naprzód. Tylko bunt może rozerwać stagnację. Tylko bunt jest pozytywny.
Jaki bunt? Dwóch jest bohaterów Czechowowskiego "Płatonowa": Płatonow i Osip. Ale Czechow tworząc te sylwetki od razu dewaluuje ich ewentualną pozytywną wartość. Osip działa w rejestrach objętych paragrafami kodeksu karnego - z góry, prędzej czy później skazany jest na zagładę. Płatonow występuje ze swym programem arcy negacji w płaszczyźnie etyczno-obyczajowej. Bunt jego od początku jest śmieszny, skompromitowany. Bo cóż zrobi Płatonow? Czy stworzy pozytywną wartość, wymarzy ideę? Nie. Uwiedzie trzy kobiety nie unikając skandali, wikłając się tym samym w sytuację, z której go najbardziej krańcowy cynizm nie wygrzebie. I cóż dalej? Płatonow ginie z rąk rozhisteryzowanej (oczywiście już przedtem przez siebie uwiedzionej) panny. Ginie też i Osip zatłuczony kijami przez chłopów. Kara za materialną wartość jego kradzieży - przynajmniej wiadomo za co. A za co ginie Płatonow? Śmierć obnaża pustkę jego postawy, nieprzydatność i śmieszność jego buntu. Czechow nie odpowiada na pytanie jaki bunt? - nie ukazuje perspektywy. Bezlitośnie obnaża jedynie w zwierciadle groteski, degrengoladę świata salonów i śmieszność buntujących się przeciw nim w taki sposób postaw. Ten świat widziany oczami dwudziestokilkuletniego (Czechow urodził się w 1860 roku, a napisał sztukę w latach osiemdziesiątych), chłopca jest odrażający - ale na zimno zanalizowany i logicznie, beznamiętnie oceniony, Być może młody Czechow miał także ochotę na bunt. Zamiast tego napisał "Płatonowa". Bardzo mądra decyzja.
Nie istnieje teatr bez reżysera, tak jak reżyser nie istnieje bez aktora. W tym znakomitym spektaklu zespół aktorski znakomicie zrozumiał i uchwycił intencję inscenizatora. Wykonanie jest mistrzowskie. Znakomitą sylwetkę Płatonowa stworzył Gustaw Holoubek. Grali ponadto: Janina Traczykówna, Katarzyna Łaniewska. Elżbieta Czyżewska, Danuta Kwiatkowska. Aleksander Dzwonkowski, Stanisław Wyszyński, Mieczysław Stoor, Gustaw Lutkiewicz, Czesław Kalinowski i inni.
Im wszystkim i reżyserowi Adamowi Hanuszkiewiczowi, a także autorowi znakomitej scenografii Krzysztofowi Pankiewiczowi, należy się podzięka i uznanie za znakomity spektakl i za to, że... Czechow wreszcie został zagrany po nowemu.